Młodzi, Do Roboty!

Nie możecie zmusić pracodawcy, żeby Was zatrudnił od razu po studiach za wysoką stawkę, oferując umowę na czas nieokreślony. Możecie narzekać na to i załamywać ręce i w wieku 30 lat żyć na łasce coraz starszych rodziców, albo – pogodzić się z tym, w jakich czasach żyjecie – mówi Artur Skiba, prezes zarządu Antal International.

Codziennie czytam w mediach o przyczynach trudnej sytuacji na rynku pracy. Według ekspertów wpływają na nią zawirowania gospodarki światowej, błędne ustawy, mnożące się formy elastycznego zatrudnienia, popularnie – choć niefortunnie określane jako śmieciówki, nieefektywna edukacja wyższa, a nawet to, jak działają przedszkola. Kto jest temu winien? Zły rząd, roszczeniowa młodzież, rozpieszczający rodzice, związki zawodowe z nierealistycznymi oczekiwaniami, pracodawcy z wygórowanymi wymaganiami – wymieniać mógłbym długo. Wolę odwrócić pytanie: gdzie inicjatywa i poczucie odpowiedzialności za sukces swój i firmy, w której się pracuje? Dlaczego takie podejście cechuje tylko nielicznych?

Portrait of a study group

Męczy mnie szukanie wszechobecnych usprawiedliwień dla braku przedsiębiorczości. Bo choć każdy z tych elementów wymaga dyskusji, starań o zbliżenie się do idealnego modelu i wypracowania dobrego kompromisu między różnymi grupami społecznymi, często efekty teoretycznych rozważań oddalają nas od istoty rzeczy.
W codziennej pracy spotykam setki kandydatów – świetnych, kompetentnych, osiągających sukces na rynku pracy. Coraz częściej obserwuję, że najwyższe stanowiska na skalę europejską obejmują właśnie Polacy. Trafnie zarządzają ogromnymi firmami, kierując nimi w Szwajcarii, Londynie, Czechach, a także w Polsce. Co więcej, jeśli podczas rozmowy kwalifikacyjnej spotykam osobę, która miała gorsze szanse, pochodzi z małej miejscowości, a siedzi przede mną – wiem, że częściej okaże się lepszym specjalistą i menedżerem niż ktoś, kto miał łatwą ścieżkę. Ludzie sukcesu nie szukają usprawiedliwień, nie tłumaczą się, że na ich życie wpłynęła jakaś ustawa czy zły szef. Dobrzy ludzie przywołują te argumenty na poparcie swojej determinacji i umiejętności przezwyciężania przeszkód, dzięki którym mogli dojść do momentu w życiu, w którym znajdują się teraz. To właśnie determinacja i odpowiedzialność za siebie jest kluczem.

Pamiętajmy, że każdy kraj, każda gospodarka ma swoją historię, swoje problemy, gorsze i lepsze ustawy oraz rozwiązania systemowe. Nie zamydlajmy oczu – sytuacja ekonomiczna Polski należy obecnie do najlepszych w Europie i jednych z najsilniejszych na świecie. Pracowaliśmy na to wszyscy ponad 20 lat. To od nas zależy, czy ten rozwój gospodarczy doprowadzi do rozleniwienia – jak to się stało w przypadku Grecji czy Hiszpanii, czy wykorzystamy ten czas, aby stać się stabilną siłą gospodarczą. Łatwo jest wykształcić postawę roszczeniową, postawę konsumpcjonizmu pełną oczekiwań od świata. Znacznie trudniej jest zadbać o przeświadczenie, że to my decydujemy o tym, czy pokażemy szefowi, że jesteśmy nie do zastąpienia. Czy udowodnimy, że jesteśmy skłonni do poświęceń, aby osiągnąć sukces. Nie ogłupiajmy młodych ludzi, podając im na tacy tysiące wymówek – o ich życiu zaważą oni sami. Niezależnie, czy zaczną szkołę w wieku 6 czy 7 lat, czy są z Warszawy, czy z Radomia.

O sukcesie dzisiejszych 30-latków nie zaważyło to, kiedy poszli do szkoły, czy do przedszkola (cel samej reformy jest zresztą przede wszystkim związany z wydłużeniem naszej produktywności, a nie zwiększeniem przedsiębiorczości). Ani też na podstawie jakiej umowy rozpoczynali swoją karierę, w jaki sposób wchodzili na rynek pracy. Te osoby, które są dzisiaj na eksponowanych stanowiskach, w najlepszy możliwy sposób wykorzystały ciągły wzrost gospodarczy w Polsce i zapotrzebowanie na menedżerów ze świeżym spojrzeniem. Wykorzystali to, bo chcieli osiągnąć nie mniej niż ich rówieśnicy w krajach zachodnich i więcej, niż mieli możliwość osiągnąć ich rodzice.

Uważam, że najbliższe 10-15 lat będzie kluczowe dla Polskiej gospodarki. Dalszy wzrost i kolejne inwestycje będą możliwe tylko, jeśli nie zaprzepaścimy tego, co udało nam się dotychczas osiągnąć. Młode osoby rozpoczynające życie zawodowe same muszą wyrobić sobie pozycję na rynku pracy – udowodnić, że są dużą wartością dla organizacji, zdobyć szacunek szefów i współpracowników. Jeżeli natomiast pozwolimy na dalszą eskalację niczym niepopartej postawy roszczeniowej u coraz większej liczby dzisiejszych 20-latków, a nawet nastolatków, będziemy za najdalej dekadę świadkami wielkiego kryzysu, nie tylko gospodarczego.

Dlatego apeluję do wszystkich młodych ludzi, którzy chcą osiągnąć sukces zawodowy. Nie ograniczajcie się do skonsumowania sukcesów waszych rodziców, nie „bujajcie się” latami po kolejnych kierunkach studiów po to, by opóźnić wejście na rynek pracy. Nie chcecie chyba iść śladem młodych Hiszpanów, wśród których panuje 50-proc. bezrobocie. Nie macie kontroli nad gospodarką. Nie możecie zmusić pracodawcy, żeby Was zatrudnił od razu po studiach za wysoką stawkę, oferując umowę na czas nieokreślony. Możecie narzekać na to i załamywać ręce i w wieku 30 lat żyć na łasce coraz starszych rodziców albo – pogodzić się z tym, w jakich czasach żyjecie. Zacisnąć zęby i iść na nawet bezpłatny staż, czy przez tydzień kserować dokumenty, albo trzy miesiące wspierać innych w drobnych zadaniach, żeby w efekcie po trzech latach ciężkiej pracy trafić do elity specjalistów i menedżerów w tym kraju. Dodam, że ich średnie wynagrodzenie wynosi ponad 9 tys. zł brutto. Wasza decyzja.

Źódło: Gazeta Praca